Reżyserzy takich filmów jak „Szefowie wrogowie” czy „Spiderman: Homecoming” dostarczają nam w końcu komedię z krwi i kości, którą po prostu trzeba zobaczyć.
Wieczór gier - powrót dobrej komedii amerykańskiej
Max (Jason Bateman) wraz z Annie (Rachel McAdams) tworzą małżeństwo na pozór idealne. Kochają się nad życie, w pełni uzupełniają, jednak co ważniejsze, mają wspólną pasję, którą jest rywalizacja. Wraz z przyjaciółmi mają wspólną tradycję wieczornych spotkań, na których toczą się zacięte tury w najpopularniejsze gry planszowe. Oczywiście każdy taki wieczór organizowany jest przez niezawodnych mistrzów, Maxa i Annie. Kiedy do miasta wraca Brooks (Kyle Chandler), brat Maxa, gra staje się jeszcze bardziej zacięta. Atmosferę bardziej podsyca fakt, iż Brooks chce, aby następny wieczór gier odbył się u niego w domu. Wieczór ten staje się przełomowy, ponieważ zamiast gry jest prawdziwe porwanie, a bohaterowie będą musieli walczyć o swoje życie.
Film jest typową gatunkową komedią. Niestety ostatnio nie mieliśmy okazji zaznać dobrej amerykańskiej komedii, większość z nich była pozbawiona dobrego humoru, a cała fabuła powodowała, iż widz zastanawiał się, czy nie obraża się jego inteligencji. „Wieczór gier” jednak zaskakuje i w końcu mamy do czynienia z komedią, w której gagi nie są wymuszone, a widz może się dobrze bawić. Humor jest dobrze zbilansowany i nie nudzi. Akcja filmu jest inteligentnie poprowadzona, a twisty zaskakują i nie jest ich absolutnie za dużo.
Mamy też bardzo fajnie rozwiązany wątek policjanta o imieniu Gary (Jesse Plemons), który w pewnym momencie staje się kluczową postacią. Pewnie wielu zaskoczy jego rola w zakończeniu filmu. Ponadto mamy tutaj parę na prawdę dobrych scen, które robią wrażenie i wcale nie są tak głupie, jak na początku może się to wydawać. Możemy do nich zaliczyć scenę wyciągania kuli czy też sam cykl scen kończących film. Genialną choreografią wykazała się też scena na klatce schodowej, na którą patrzy się bardzo przyjemnie. Dodatkowo zastosowano tutaj zabieg, w którym po ukazaniu kadru z góry, wygląda on jak plansza do gry. W nawiązaniu do całej fabuły wygląda to bardzo ciekawie.
Aktorzy wykazali się też niemałymi umiejętnościami. Bardzo zaskoczył mnie Billy Magnussen grający Ryana, ponieważ takiego idiotę trzeba umieć zagrać. Jego postać wyglądała jakby dopiero co skończyła podstawówkę i kompletnie nie miała kontaktu z rzeczywistością. Aktorsko nie ma gdzie się przyczepić.
Pamiętajmy jednak, że film jest tylko komedią i nie ma zmienić naszego życia. Celem tego filmu jest dobrze bawić odbiorcę oraz dać mu szansę, aby porządnie się zrelaksował i odpoczął. „Wieczór gier” spełnia wszystkie powierzone mu zadania na bardzo dobrym poziomie. To musi się podobać.
„Wieczór gier” to dobra propozycja na wspólny wieczór ze znajomymi. Zapewniam, że w zamian za poświęcony na seans czas dostaniecie odpowiednią dawkę śmiechu oraz relaksu. Ode mnie idzie 7/10 dla tego filmu. Jest to mocny kawał komedii, który warto obejrzeć i przy tym odpocząć.
Ocena: 7/10
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj