Krzysiu, gdzie jesteś? - miodek, ach ten miodek
Krzyś (Ewan McGregor) nie jest już miałym chłopcem, a dorosłym mężczyzną, który jako głowa rodziny, musi troszczyć się o jej dobro. W ciężkich czasach powojennych w fabryce walizek, w której to pracuje nasz bohater, nie dzieje się najlepiej. Robin ma przez weekend opracować plan, który uratuje jego miejsce pracy przed likwidacją. Za to w stuwiekowym lesie Kubuś nie może znaleźć swoich przyjaciół. Szukając ich, dzięki magicznemu przypadkowi, przez stary domek Krzysia miś trafia do Londynu. Kiedy Kubuś odnajduje dorosłego przyjaciela, prosi go o pomoc w odnalezieniu całej ferajny. Krzysztof będzie musiał podjąć trudną decyzję: pomóc Kubusiowi czy walczyć o pracę.
Każdy z nas ma ogromny sentyment do wszystkich bohaterów z książek o Kubusiu Puchatku, dlatego też od tej produkcji oczekuje się tak wiele. Nikt przecież nie chce popsuć sobie wyobrażenia o tym świecie. Niestety, Disney zawodzi.
Według mnie największą wadą tego filmu jest scenariusz. Fabuła jest banalna, a narracja poprowadzona jest trochę nudnawo. Produkcja powinna być ciekawa dla dzieci oraz dorosłych, a raczej nie zainteresuje żadnej z powyższych grup. Scenariusz również bardzo ograniczył aktorów, a w szczególności Ewan’a McGregor’a, którego talentu w pełnej krasie na ekranie nie doświadczymy. Aktorzy jednak, mimo ograniczeń scenariuszowych, spisali się bardzo dobrze.
Sama historia jednak chwyta za serce, szczególnie starszych widzów. Pierwsze dwadzieścia minut to emocjonalna bomba, która poruszy największego twardziela. Wraz z rozwojem akcji napięcie emocjonalne nie słabnie, a my zaczynamy kibicować Kubusiowi. Natomiast wraz z upływem ekranowego czasu, Krzysztof irytuje coraz bardziej i nawet finał nie jest w stanie tego zmienić.
W „Krzysiu, gdzie jesteś?” dużą rolę odgrywają animacje, które zostały wykonane bardzo dobrze. Choć maskotki nie spodobają się dzieciom, ponieważ są wyblakłe i trochę już zdezelowane, to jednak mają swój urok. Animacja prawdziwych maskotek, które były na planie, wygląda bardzo naturalnie. Można mieć poczucie, iż Kubuś i jego przyjaciele żyją naprawdę.
Kilka słów należy również powiedzieć o dubbingu, który wypada nawet nie tak źle. Głosy postaci bajkowych podłożone są naprawdę nieźle, są dobrze synchronizowane, a tonacje wręcz idealnie dopasowane. Jeśli chodzi jednak o dubbing aktorów to już zaczynają się małe mankamenty, takie jak niezgranie dźwięku z ruchem ust. Są to jednak małe minusy, które nie przeszkadzaja podczas oglądania filmu.
Nie można zapomniec również, że najnowszy film Disney'a nie jest wierną kopią świata znanego nam z dawnych opowieści. Zamiast stumilowego lasu mamy las stuwiekowy, Kubuś Puchatek jest po prostu Kubusiem, bądź misiem o bardzo małym rozumku, a Tygrysek już nie bryka a fika. Niby szczegóły, lecz wiernych fanów mogą drażnić.
„Krzysiu, gdzie jesteś” to sentymentalna podróż do dzieciństwa, która mija nam bardzo przyjemnie. Film nie wyzbył sie wad, jednak chwyta za serce i przypomina, że czasem warto nie być dorosłym. Produkcja przypadnie do gustu raczej starszej widowni, którzy z sentymentu spojrzą na nią łaskawym okiem. Biorąc pod uwagę, iż jest to produkcja Disney'a, to film nie robi ogromnego wrażenia, jednak jest dobry. „Krzysiu, gdzie jesteś” to wspaniała okazja, aby powrócić do czasów dziecinstwa.
Ocena: 7/10
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj