Mamma Mia! Here we go again - jak to wszystko się zaczęło
„Mamma Mia! Here we go again” toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych równocześnie. W teraźniejszości Sophie (Amanda Seyfried) otwiera hotel na nowo po remoncie, jednocześnie młoda Donna (Lily James) po raz pierwszy poznaje trójkę dobrze znanych nam mężczyzn oraz na naszych oczach zakochuje się w greckiej wyspie. W końcu mamy okazję poznać historię Donny oraz przekonać się jak to wszystko się zaczęło. A teraźniejszość pokaże nam, jak to los potrafi być przewrotny i wbrew pozorom powtarzalny.
Fabuła na pozór jest banalna, jednak bardzo szybko zaciekawia widza. Ktoś może powiedzieć, że przecież dobrze wiemy co działo się w przeszłości, jednak nigdy nie mieliśmy okazji dowiedzieć się, co tak naprawdę przydarzyło się młodej Donnie. Dzięki filmowi każdy fan będzie mógł zaspokoić swoją ciekawość. Ponadto dowiemy się jak potoczyły się losy wszystkich ważnych nam bohaterów.
Nie zapominajmy jednak, iż „Mamma Mia! Here we go again” to musical z krwi i kości, dlatego najważniejsza w nim jest część artystyczna, a ta wykonana jest fenomenalnie. Piosenki ABBY dostają nowego ducha i są wręcz pisane pod miarę do tego filmu. Choreografie to bajka dla oczu, a wykonanie piosenek przez aktorów często jest lepsze od oryginału. No i nie można przegapić występu Cher.
Nawiązując do aktorstwa, to jest ono na dość dobrym poziomie, nawet można powiedzieć zaskakująco dobrym. Szczególnie zaskoczyła mnie Lily James, która zwyczajnie urzeka w tym filmie. Zagrać młodą Donne po Meryl Streep to nie lada wyzwanie, jednak młoda aktorka poradziła sobie z nim znakomicie. Wielkie brawa należą się również osobą odpowiedzialnym za casting, ponieważ wszyscy aktorzy grający bohaterów w przeszłości zostali dobrani wręcz idealnie.
Oczywiście można byłoby się przyczepić, że fabuła jest płytka, a historia mocno przewidywalna, jednak nie to liczy się w takich filmach. W produkcjach pokroju Mamma Mii najważniejszy jest klimat, który w drugiej odsłonie jest zbudowany nawet lepiej niż w pierwszej części. Każdy przez cały seans ma wielkiego banana na twarzy, choć są momenty, na których można się wzruszyć i nawet na sali kinowej widziałam paru mężczyzn potrzebujących chusteczek.
Ten film to czysta przyjemność i radość dla odbiorcy. Tempo historii oraz przeplatanie przeszłości z teraźniejszością do dobrze zbalansowany koktajl. Cieszę się, że twórcy zdecydowali się na stworzenie drugiej części, ponieważ dali nam przez to okazję powrotu do tego cudownego świata, w którym życie toczy się wedle rytmów ABBY. Radzę wszystkim wybrać się na ten film i samemu doświadczyć tych wszystkich pozytywnych emocji. Obiecuję również, że nowa Mamma Mia spodoba się nawet tym, którzy za musicalami nie przepadają. Warto dać zarazić się radością płynącą z tego obrazu.
Ocena: 8/10
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj