Kompromitacja łódzkiej policji - Poszukiwany domniemany zabójca 20-letniej Kai
15 sierpnia mieszkanka Zduńskiej Woli, 20-letnia Kaja, wraz ze swoim 2,5-letnim dzieckiem wyjechała do Łodzi do swojego 29-letniego chłopaka - Artura Walasa. Jeszcze tego samego dnia mężczyzna przyjechał z chłopczykiem, synem Kai do Zduńskiej Woli, oddając dziecko pod opiekę rodziny dziewczyny. Twierdził, że Kaja wzięła silne leki i śpi. Już tego dnia rodzina nie miała kontaktu z kobietą.
- Powiedział nam, że Kaja źle się poczuła, wzięła tabletki na kręgosłup i została w jego mieszkaniu w Łodzi - relacjonuje Gracjana-jedna z sióstr ofiary.
16 sierpnia urwał się także kontakt z Arturem Walasem.
17 sierpnia najbliżsi zgłosili policji zaginięcie Kai. Policja wraz ze strażą pożarną udali się do mieszkania Artura na łódzkim Teofilowie przy ul. Rojnej. Rodzina również była na miejscu. Nie chcąc wywarzać drzwi, strażak za pomocą podnośnika wszedł do lokalu przez okno. Pomimo próśb siostry, aby przeszukać wszystkie szafy i miejsca, w których mogłaby się znajdować Kaja, strażak zbagatelizował słowa i nie widząc niczego podejrzanego w jego mniemaniu, stwierdził, że nie ma w mieszkaniu poszukiwanej. Jednakże ubrania i tablet kobiety znajdowały się w mieszkaniu, co niestety nie wzbudziło podejrzeń u funkcjonariuszy obecnych na akcji.
Oprócz rzeczy osobistych kobiety, uwagi funkcjonariuszy nie zwrócił także odór obecny w mieszkaniu. Strażak tłumaczył to nieoczyszczoną kocią kuwetą...
Nie zabezpieczono także monitoringu z klatki schodowej i windy w bloku.
Fakty jednak były zupełnie inne. Ciało kobiety przez tydzień leżało w wersalce owinięte kołdrą. Policja zdała się jednak na relację strażaka i w notatce przeznaczonej dla kolegów ze Zduńskiej Woli napisano:
"Sprawdzono z udziałem straży pożarnej. Nikogo nie ma."
Należy nadmienić, że domniemany zabójca, poszukiwany - Artur Walas, był już wcześniej karany. W Wielkiej Brytanii został skazany na osiem lat więzienia za gwałt na 27-letniej kobiecie, do którego przyznał się przed sądem w Peterborough. Koszmar tamtej zgwałconej kobiety, miał miejsce kiedy to 22-letni wówczas Artur zaatakował ją na ścieżce rowerowej i dusił ją dopóty, dopóki nie straciła przytomności, a następnie zgwałcił ją.
Najprawdopodobniej mężczyzna zabił Kaję na oczach jej dziecka. Wstępnie wiadomo, że kobieta ma ślady duszenia, jej ciało było skrępowane i w stanie silnego rozkładu. Po dokonaniu sekcji zwłok będzie znana przyczyna jej śmierci.
Poniżej oświadczenie policji ws. poszukiwania Kai Wiśniewskiej:
"Łódź - zwłoki zaginionej zduńskowolanki odnalezione w łódzkim mieszkaniu. Policjanci od 17 sierpnia poszukiwali zaginionej 20-letniej mieszkanki Zduńskiej Woli. Kobieta ostatni raz widziana była 15 sierpnia w godzinach popołudniowych kiedy to wyjeżdżała z rodzinnej miejscowości do Łodzi.
Weryfikowanych zostało wiele informacji, przekazano komunikaty do mediów, sprawdzano placówki medyczne, przejścia graniczne i inne miejsca gdzie mogła przebywać. Sprawdzano także informacje dotyczące jej pobytu na terenie Niemiec. Kolejne wątki dały podstawy do podejrzenia, że kobieta padła ofiarą przestępstwa dlatego funkcjonariusze pozostawali w kontakcie z prokuraturą w kierunku wszczęcia śledztwa.
Podczas przeprowadzanych 26 sierpnia oględzin procesowych (z udziałem technika kryminalistyki) mieszkania na osiedlu Teofilów, ( lokal wynajmował chłopak zaginionej) policjanci ujawnili w wersalce zwłoki kobiety. Śledztwo prowadzi prokuratura. Przyczynę zgonu określi sekcja.
Funkcjonariusze ze Zduńskiej Woli oprócz wielu czynności wykonywanych od początku w sprawie poszukiwawczej zlecili także sprawdzenie kilku adresów łódzkim funkcjonariuszom. Otrzymali m.in. informację zwrotną o sprawdzeniu z udziałem straży pożarnej mieszkania na Osiedlu Teofilów. Z informacji tej wynikało, że lokal został sprawdzony i nikt w nim nie przebywa. Z ustaleń Wydziału Kontroli, który szczegółowo analizuje wszystkie czynności podjęte w sprawie poszukiwawczej wynika jednoznacznie, że łódzcy policjanci ograniczyli się przy sprawdzeniu tego mieszkania do weryfikacji pomieszczeń przez strażaków. Był to błąd, który nigdy nie powinien mieć miejsca.
Komendant Miejski Policji w Łodzi podjął decyzje o wszczęciu postępowań dyscyplinarnych i wyciągnięciu surowych konsekwencji wobec tych funkcjonariuszy.
Zgon kobiety nastąpił najprawdopodobniej w okresie 15-16 sierpnia a więc jeszcze przed zgłoszeniem zaginięcia. Policjanci już od momentu zgłoszenia zaginięcia 20-latki ustalają miejsce pobytu jej 29-letniego chłopaka, z którym spotykała się przez ostatnie tygodnie."
POSZUKIWANY ARTUR WALAS ( KLEIBOR )
W niedzielę policja opublikowała wizerunek 29-latka, Przekazano jednocześnie informację, że "Artur Walas (Kleibor). przebywał w ostatnim czasie w Łodzi przy ulicy Rojnej. Ostatni raz widziany był 16 sierpnia 2017 roku w Zduńskiej Woli”.
Z komunikatu KWP w Łodzi wynika, że mężczyzna ma 196 cm wzrostu, brązowe oczy, ciemne włosy oraz tatuaż na prawym przedramieniu.
Wszystkie osoby, które mają informacje na temat jego aktualnego miejsca pobytu, widziały go po 16 sierpnia 2017 r. lub mają inne istotne informacje w tej sprawie proszone są o kontakt z Komendą Wojewódzką Policji w Łodzi tel. 42/ 665 22 56, kom. 693 997 284 lub komendami na terenie całego kraju.
To już druga kompromitacja łódzkiej policji w tak krótkim czasie.Pierwsza sprawa, którą łódzcy policjanci zbagatelizowali, dotyczyła 26-latki z Łodzi, która była przetrzymywana i brutalnie gwałcona przez 10 dni w mieszkaniu jednego z oprawców, a oprawców było trzech! Po ucieczce kobiety z mieszkania zwyrodnialców i złożeniu przez nią zeznań na komisariacie, policjanci przez 4 dni nie podjęli w tej sprawie żadnych istotnych czynności. Z informacji jakie obecnie posiadamy, jeden z oprawców kobiety wciąż cieszy się wolnością.
Niestety kobieta w wyniku odniesionych obrażeń, wkrótce zmarła - lekarze nie zdołali jej uratować. Sprawą zainteresował się sam Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro
Opisywaliśmy to na naszych łamach w jednym z artykułów, do lektury którego możecie wrócić klikając w TEN LINK
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj