„Do zakochania jeden krok” to cudowna historia o tym, że czasem koniec, to tak na prawdę początek czegoś jeszcze lepszego. Przewrotna, zabawna, ale też i wzruszająca komedia o miłości, marzeniach i starciu z rzeczywistością, jakiej dawno nie było.
Do zakochania jeden krok - ponieważ nigdy nie jest za późno
Sandra (Imelda Staunton), w swój wielki dzień triumfu, odkrywa wieloletnią zdradę męża. Jest załamana i uważa, że jej życie właśnie się skończyło. Postanawia odciąć się od męża i wyjechać do swojej siostry, z którą nie miała kontaktu od ponad 10 lat. Nic dziwnego, ponieważ Bif (Celia Imrie) to istne przeciwieństwo swojej starszej siostry. Sandra to bywalczyni salonów z tradycyjną rodziną, natomiast Bif to wieczne dziecko kwiat. Okazuje się jednak, że miłość siostrzana jest ponad wszelkie podziały. Dziewczyny, pomimo początkowej niechęci, odnawiają kontakt sprzed lat, a Sandra odnajduje w sobie radość życia, o której w dorosłym życiu całkowicie zapomniała. Siostrom w przygodach towarzyszą dwoje panowie, Ted (David Hayman) oraz Charlie (Timothy Spall). Sandra będzie miała szansę, aby z Charliem połączyła ją coś więcej niż tylko przyjaźń, jednak czy ją wykorzysta, czy jednak powróci do swojego dawnego życia, kiedy nadarzy się taka okazja? Warto się o tym przekonać.
Perypetie bohaterów napisane są bardzo ciekawie, a ogląda się je wręcz z zapartym tech. Piękna historia, opowiedziana w jeszcze piękniejszy sposób. Ponadto nie jest to zwykła komedia romantyczna, jest to film, który pozostawi w nas refleksję o życiu, przyjaźni, miłości, przemijaniu czy też o marzeniach. „Do zakochania jeden krok” porusza wiele aspektów życia zwykłego człowieka, jest to opowieść tak realna, że niektórzy mogą się wręcz utożsamiać z bohaterami. I to jest właśnie w tym filmie tak zadziwiające. Niby zwykła historia, ale po prostu zachwyca. Bardzo podoba mi się fakt, iż bohaterami nie są osoby młode, lecz w starszym wieku. Nadaje to uroku temu filmowi i sprawia, iż ogląda się go dużo lepiej, niż gdybyś obserwowali dwudziestolatków na ekranie.
Aktorsko jest bardzo, a to bardzo dobrze. Miło jest oglądać jak Imelda Staunton i Timothy Spall na ekranie grają pozytywne postacie. Po ich rolach w serii o Harrym Potterze (ich role kolejno: Dolores Umbridge oraz Peter Pettigrew), gdzie nie dało się ich lubić, tutaj mogą dać poznać się na nowo. Często utożsamiamy aktorów z granymi przez nich rolami, więc tym bardziej jest miło, iż ta dwójka mogła przedstawić na ekranie zupełnie odmienne role. Pozostali aktorzy też zagrali równie dobrze, dlatego też cały film ogląda się bardzo przyjemnie.
Niektóre sceny zapierają dech w piersiach. Bardzo podobał mi się występ grupy tanecznej w Rzymie. Było to naprawdę duże widowisko i zwyczajnie robiło wrażenie. Cały film pod względem technicznym został zrobiony bardzo poprawnie i możemy nacieszyć oko podczas seansu. Chciałabym opisać jeszcze pare scen, jednak nie chce zdradzać za dużo. Powiem jeszcze jedynie tyle, iż scena pożegnania nad wodą w wykonaniu Imeldy Staunton to sztuka.
„Do zakochania jeden krok” to urokliwy obraz o tym, że nigdy nie jest za późno, by zacząć wszystko od nowa. Film porusza wiele ważnych kwestii naszej codzienności, na które rzuca całkiem nowe światło. Możliwe, że ktoś po obejrzeniu tego filmu nabierze motywacji do zmiany czegoś w swoim życiu. Dla mnie ten film zasłużył na mocne 7/10, ponieważ jest radosny, pełny energii i potwierdza tezę, iż życie nie kończy się wraz z 40-tymi urodzinami. Z całego serca polecam wybrać się na „Do zakochania jeden krok” i dać się porwać temu filmowi, tak jak ja. Nikt nie będzie żałował czasu spędzonego na sali kinowej.
Ocena: 7/10
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj