Kobieta sukcesu - gotowa na miłość
Mańka (Agnieszka Więdłocha) to tytułowa kobieta sukcesu. Prywatnie szczęśliwie zakochana w Norbercie (Mikołaj Roznerski), a zawodowo jest dyrektorem jednej z firm dystrybuujących karmy dla zwierząt. Jej firma jednak zamiast na niską cenę stawia na jakość, przez co zaczyna mieć problemy. Pewnego dnia jej życie wywraca się do góry nogami. Okazuje się, że jej idealny mężczyzna ją zdradza, a konkurenci podbierają Mańce ważną klientkę, przez co firmie grozi zamkniecie. Mańka bierze sprawy w swoje ręce i postanawia zrobić wszystko, aby uratować swój biznes. Postanawia zatrudnić się na stanowisku asystentki prezesa konkurencyjnej firmy. Jak to bywa jednak w komediach romantycznych, poznaje przystojnego Piotra (Bartosz Gelner), który wywraca jej plany do góry nogami. Ponadto w tle mamy wątek zbuntowanej siostry głównej bohaterki (Julia Wieniawa), która nie ułatwia życia naszej bohaterce.
Film niczym nie zaskakuje, przedstawia nam sprawdzone już schematy z innych komedii tego typu. Nie można jednak powiedzieć, że jest on nieprzyjemny. Ogląda się go dość dobrze, widz nie powinien się nudzić, ale również nic nowego nie doświadczy. Całość jest spójna, a liczba wątków nie jest przesadzona. Film nie jest również skomplikowany, dlatego oglądając go można się zrelaksować i zwyczajnie odpocząć podczas seansu.
Bardzo zaskoczył mnie w tym filmie Bartosz Gelner, ponieważ naprawdę bardzo przyjemnie oglądało się graną przez niego postać na ekranie. Widać, iż wycisnął wszystko co się dało ze scenariusza oraz dodał trochę rzeczy od siebie, dzięki czemu Piotr był najfajniejszą postać na ekranie i to jemu najbardziej chciało się kibicować. Reszta aktorów zagrała przeciętnie, nie ma tragedii, ale mogło być dużo lepiej.
Co mnie pozytywnie zaskoczyło to stosunkowo mała ilość reklam w filmie. Coraz częściej w polskich produkcjach pojawia się więcej i więcej reklam w filmie i to w dość niedyskretny sposób. W „Kobiecie sukcesu”, jak w każdym filmie, jest product placement, jednak jest on dość subtelny. Gdyby porównać go do tego z „Porad na zdrady”, to ktoś mógłby powiedzieć, że w „Kobiecie sukcesu” nie ma lokowania produktu. Takie marketingowe rozwiązania się chwali.
„Kobieta sukcesu” jest trochę powtórką z rozrywki, jednak przyjemną w odbiorze. Człowiek nie nudzi się na seansie, jednak także nie ma go co zaskoczyć. Wszystkie składowe filmu plasują go jako przeciętnego, stąd moja ocena to 5/10. Jest to film na pewno dla fanów tego gatunku. Według mnie jest to bardziej film na kanapowe popołudnie w domu, niż na wybór seansu w kinie.
Ocena: 5/10
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj